Parfum d’Empire
Aziyadé
Aziyadé, to zmysłowa woda perfumowana dla Pań.
Odrobina soku z granatów i kandyzowane łakocie, otwierają bramę do świata Aziyadé, w którym feeria afrodyzjaków zaprasza nas na zmysłową ucztę…
Aziyadé to bohaterka powieści Pierra Loti’ego, która opowiada o życiu w haremie u zmierzchu imperium otomańskiego. Jak zapewnia sam twórca, Marc-Antonio Corticchiato z Parfum d’Empire, Aziyadé to najbardziej prowokujący zapach w historii perfumiarstwa. To orientalno-przyprawowo-gourmand kwintesencja erotyzmu zawierająca w sobie afrodyzjaki wszystkich kultur świata.
Ci z was, którzy już zakosztowali u nas Aziyadé przyznali, że można je kochać lub nienawidzić za to samo – przepych! Wszystkie możliwe owoce wschodnich targów (m.in. granaty, kandyzowane daktyle, migdały, pomarańcze czy suszone śliwki), wszelkie przyprawy Orientu (m.in. cynamon, kmin, imbir czy wanilia). Można się w nich nurzać i odurzać, bo zapach ten mocno działa na zmysły… Cudownie pachnie, otula i intryguje otoczenie. Za każdym razem, na skórze wybrzmiewa nieco inaczej. Przeogromną jej zaletą jest właśnie ta zmienność, a także i to, że w tej kakofonii suszonych, kandyzowanych owoców i przypraw twórcy nie wylało się zbyt dużo miodu. Słodycz Aziyadé nie jest ani nachalna, ani natrętna. Jest jednocześnie „przydymiona” (za sprawą m.in. kadzidła, żywic, piżma czy paczuli) i „spicy”.
Rodzina zapachowa: orientalno-gourmand-przyprawowa
Nuta głowy: owoc granatu, kandyzowane owoce (w tym daktyle), migdały, pomarańcze, suszone śliwki
Nuta serca: cynamon, kminek egipski, imbir
Nuta bazy: wanilia, absolut wanilii z Madagaskaru, paczula, tytoń, piżmo, labdanum (żywica kadzidlana)
Kreator: Marc-Antoine Corticchiato (2008r.)
Opinie, które pomogą w wyborze…
Znajdą tu Państwo wiele opinii, wśród których będą wypowiedzi Twórcy, nasza oraz klientów, którzy kupili ten zapach.
Aziyadé to bohaterka powieści Pierra Loti’ego, która opowiada o życiu w haremie u zmierzchu imperium otomańskiego. Jak zapewnia sam twórca, Marc-Antonio Corticchiato z Parfum d’Empire, Aziyadé to najbardziej prowokujący zapach w historii perfumiarstwa. To orientalno-przyprawowo-gourmand kwintesencja erotyzmu zawierająca w sobie afrodyzjaki wszystkich kultur świata.
Ci z was, którzy już zakosztowali u nas Aziyadé przyznali, że można je kochać lub nienawidzić za to samo – przepych! Wszystkie możliwe owoce wschodnich targów (m.in. granaty, kandyzowane daktyle, migdały, pomarańcze czy suszone śliwki), wszelkie przyprawy Orientu (m.in. cynamon, kmin, imbir czy wanilia). Można się w nich nurzać i odurzać, bo zapach ten mocno działa na zmysły… Cudownie pachnie, otula i intryguje otoczenie. Za każdym razem, na skórze wybrzmiewa nieco inaczej. Przeogromną jej zaletą jest właśnie ta zmienność, a także i to, że w tej kakofonii suszonych, kandyzowanych owoców i przypraw twórcy nie wylało się zbyt dużo miodu. Słodycz Aziyadé nie jest ani nachalna, ani natrętna. Jest jednocześnie „przydymiona” (za sprawą m.in. kadzidła, żywic, piżma czy paczuli) i „spicy”.