Niesamowity cirque noir!
Panie i Panowie!
Witajcie w Cyrku niesamowitości Gri Gri, Madame Biguine!
Czeka na Was podróż, której nie zapomnicie!
Pamiętacie piękne i oryginalne zapachy marki Gri Gri Parfums? Ta trójka ma nowego brata – kolejne dzieło utalentowanego francuskiego perfumiarza – Anaïs Biguine, która nie przestaje nas zaskakiwać.
Tym razem, kreatorka przeniesie Was w klimat wesołego miasteczka i cyrku noir.
Ten tzw. Freak Show królował na przełomie XIX-XX wieku, pełen był zwierząt z najdalszych zakątków świata oraz ludzi „niezwykłych” jak i bogato wytatuowanych. To właśnie tatuaż wzbudzał wówczas ciekawość i zainteresowanie, był prawdziwą atrakcją w świecie ludzi o gładkiej i alabastrowej skórze.
Jeśli ktoś z Was dotychczas jednak nie spotkał się z Freak Show, to może go poznać za sprawą amerykańskiej produkcji okraszonej dodatkową nutą grozy i obrazującej wcale nie tak kolorowe, jak by się wydawało, patrząc na barwne wesołe miasteczka, życie tych wyjątkowych cyrkowców.
Jednak nie, nie o tym będzie mowa (może wytatuowanej i spotykanej we Freak Show skórze poświęcę kolejny wpis…? Tak, zapewne to zrobię, bo tu również tatuaż stał się sztuką i pewnego rodzaju kultem, o których warto wspomnieć), a o zapachu, który z rzeczoną filmową makabreską nie ma nic wspólnego. Na szczęście…
Wszystkie zapachy Gri Gri, są hołdem dla kultur, w których tatuaż urósł do rangi sztuki. Dlatego zabraliśmy Was w niezwykłą podróż, według mapy wytatuowanej na kawałku skóry przez samą Anaïs Biguine.
Wyruszywszy z chłodnej i omszałej Nowej Zelandii…
przemierzyliśmy rozgrzewającą i orientalną Japonię…
zmierzając do Indii, pełnych spokoju i medytacji…
Ale, ale…
Oto pojawił się nowy punkt – bez którego nasza podróż nie będzie kompletna, a który to wprowadzi element zabawy i ZASKOCZENIA, jak na XIX-wieczne amerykańskie wesołe miasteczko przystało… To właśnie taką atmosferę odczujecie, sięgając po Sideshow.
Przekraczając próg tego świata, staną przed Wami fantastyczne i niebywałe atrakcje: stragany z kandyzowanymi łakociami, watą cukrową i jabłkami w karmelu, cyrkowcy, wytatuowani ludzie, zwierzęta oraz rozemocjonowany i podekscytowany tłum chętnych, by uczestniczyć w tym jedynym w swoim rodzaju pokazie. Perfumy te w wyjątkowy sposób łączą w sobie dziecięcą radość i śmiech (tak na marginesie, chcąc natychmiast poczuć radość, zaglądnijcie tutaj 😉 ) z elementami bardziej mrocznymi i zwierzęcymi, jak twarda, wyprawiona skóra i hyraceum (siuśki Góralka 😉 przepraszam za to żartobliwe uproszczenie) w naprawdę dużej dawce… Szok? Ha! To właśnie Shideshow!
W tym miejscu, wtrącić muszę, że jako rodzoną góralkę, Góralek ów ujął w całości i kjutaśnym wyglądem oczarował, bo słodziak z niego niemiłosierny (wiem, wiem… jestem freak’iem 😀 )
Ciekawostka...
Góralek Przylądowy wygląda nieco, jak świnka morska – widzicie to, prawda?
Ale nie ma opcji, byście dostrzegli w tej puchatej, małej kulce jego krewniaka – SŁONIA!!!
…ale twórców Epoki Lodowcowej 4, jak widać też zachwycił 😀
Wróćmy jednak do meritum, od którego znowuż odeszłam… 😉
Na dzień dobry, Shideshow przeniesie Was do wesołego miasteczka, lunaparku, budząc dziecięcą euforię każdym smaczkiem, na jaki natraficie. Pamiętacie te chwile, gdy zdawać by się mogło, że powietrze aż pachnie szczęściem… ja pamiętam… Poczujecie się, jak dziecko wcinające wielką, puchatą i słodką watę cukrową lub karmelizowane jabłko i wiecie co? Te smaki naprawdę czuć! A ich zapach budzi tak silne wspomnienia smakowe, że osadzają się one na języku. Mmmmm…
Taka dawka słodyczy może wydawać się, delikatnie mówiąc, zastanawiająca i kłopotliwa dla tych z Was, którzy za cukierkowością nie przepadają. Sama do tej grupy należę. Ale, ale! Warto dać jej szansę dla tego zwierzęcego cyrku, który czeka na Was za rogiem…
Dzień upływa, a Wy pełni wrażeń, zostajecie porwani i wraz z rozentuzjazmowanym tłumem „płyniecie” w kierunku kolejnych atrakcji, jakie na Was czekają pod cyrkowym namiotem…
Gdy już dotrzecie… balsam Tolu poda żywiczną, ciepłą, słodko-bursztynowo-pikantną dłoń i jak prawdziwy dżentelmen wprowadzi na widownię, gdzie wyglądają Was już weseli klauni i piękne, zmysłowe tancerki spacerujące po linie pod sklepieniem, obsypujące publiczność delikatnym i subtelnym kwieciem. Foka też się cieszy, że Was widzi 😉
Przedstawienie trwa, ale z czasem robi się nieco mroczniej……. jeden z cyrkowców rzuca sztyletami (co, jeśli nie trafi?! A właściwie trafi, ale nie tam, gdzie powinien?!?), światła przygasają, emocje rosną……..gdy nagle wielki niedźwiedź i lew wpadają na scenę (ostrzegam, niektórym tak, jak i mnie, z zaskoczenia wypadnie z dłoni wata cukrowa!), a wytatuowani ludzie zaskakują miejscami i historiami, jakie zdobią ich ciała. Zapach skóry, jest oszołamiający!
Oficjalna część przedstawienia dobiega końca. Dyrektor cyrku, Monsieur Hyraceum, zmysłowym i głębokim głosem dziękuje Wam za przybycie roztaczając wśród publiki aromat piżma, tytoniu i drewna agarowego. Widowisko było przednie, zabawa wyborna, a zapach wszystkich tych atrakcji, jakie Was spotkały – tak odurzający, że jeszcze długo będziecie go wspominać i wracać do niego zawsze, gdy na horyzoncie pojawi się cyrk…
Nie mam wątpliwości, że od dziś Sideshow będzie stanowić cudowny kawałek ekstrawaganckiej radości w Waszej kolekcji perfum.
Cytaty i zdjęcia użyte w poście...
- zdjęcia produktowe za pośrednictwem materiałów PR marki
- pozostałe zdjęcia zaczerpnięto ze stron variety.com, pinterest, fuzzytoday.com