Nastrojowy lampion…
Szaro wszędzie……… Buro wszędzie…….. Co to będzie………? Co to będzie………?
Na pewno nie będzie ciemno!
Nie będzie, bo w tym roku przygotowałam się zawczasu 🙂 Jesienny mrok za dnia nie działa na mnie najlepiej, wciąż jestem zmęczona, a konieczność wcześniejszego włączenia jasnego światła męczy moje oczy niemiłosiernie 🙁 Gdzie się człowiek nie ruszy, tam jarzeniówki świecą z pełną mocą w zęby, a kontrast między wnętrzem a zewnętrzem jest tak duży, o tej porze roku, że każdy poza rażącym zasięgiem lamp, wydaje się chowającym się w mroku „złym”.
W domu podobnie, albo jak na przesłuchaniu, albo ciemność niebywała skutkująca wlezieniem w niedomknięte drzwi lub nadepnięciem którejś z wyciągniętych (jakby celowo i złośliwie) części ciała Kiziora… Obie czynności okraszone sowicie słownictwem zdecydowanie podlegającym cenzurze 😉 Jednakowoż w drugim przypadku, natychmiast po zajściu i poprzeklinaniu, człowiek dostaje worek wyrzutów sumienia GRATIS! Oszaleć można!
Dlatego powiedziałam basta i koniec i zabrałam się za stworzenie czegoś, co rozwiąże bolączki (bo i śliwa na czole i żal z krzywdy wyrządzonej zwierzęciu bolą…….bolą, jak cholera) i dodatkowo dostarczy pewnej „błogości”, która jak nic, poprawi nastrój każdemu. No, może prawie każdemu, bo znam takich, co dopiero wypad wysoko w góry lub nisko nad ocean, poprawi im nastrój. Ale ten post nie tyczy się extremów, tylko neutralizacji szarej rzeczywistości, więc kieruję go do „normalnego” pipola, jak ja 😉
W taki oto sposób zrodziła się myśl, która dała początek działaniu, w efekcie którego powstał LAMPION 🙂
Jaki lampion jest, każdy widzi dodam tylko, że ten moxed-mediowy jest, w kolorach moich ulubionych, zdobiony masą plastyczną, farbami akrylowymi, inkami, pozłotami i woskami. Szybki dostały efekt piaskowania, dzięki czemu światło wypływające z jego wnętrza, jest miękkie i rozmyte, delikatnie muska otoczenie, nie zaś ostro kłuje.
Wreszcie wieczorami panować będzie błogość…